Rozwój HR-owca

SISU. Jesteśmy silniejsi, niż nam się wydaje

Mój syn od dwóch lat jeździ na letnie obozy koszykarskie do Włoch. Tam zaprzyjaźnił się z grupą Finów. Dwóch z nich gra w klubie o nazwie Sisu w mieście Pori. Otóż sisu jest najbardziej znanym „eksportowym” fińskim słowem, na swój sposób modnym na zachodzie Europy (podobnie jak duńskie hygge) i właściwie nieprzetłumaczalnym na inne języki.

Sisu oznacza siłę i hart ducha w obliczu wyzwań, a także wewnętrzny ogień i determinację w dążeniu do określonego celu pomimo przeciwności losu lub barier fizycznych.


Dlaczego wspominam o sisu? Bo kontekst odporności w obliczu trudnych wyzwań jest niebywale aktualny w realiach biznesowych. W 2014 roku na kongresie SHRM w Orlando wysłuchałem listy 10 najpotężniejszych disruptorów, a więc testów naszej odporności psychicznej w biznesie. Przyjrzyj się tej liście i zastanów się, jak wiele wyzwań dotyczy Ciebie lub zespołów, z którymi współpracujesz:

  • Odejścia lub zwolnienia (własne lub dotykające bliskich kolegów).
  • Fuzja lub przejęcie.
  • Zmiana wyższego kierownictwa lub modelu działania firmy.
  • Zmiana zakresu obowiązków lub oczekiwań.
  • Pogodzenie pracy z zawirowaniami w życiu prywatnym.
  • Toksyczne zachowania klientów lub współpracowników.
  • Realizacja przytłaczających projektów pod presją czasu.
  • Krytyczna pomyłka.
  • Porażka w dowiezieniu celu lub projektu.
  • Utrata rynku; zagrożenie ze strony agresywnego konkurenta.

Jeżeli zajrzymy do dowolnej organizacji (w tym również do Twojej), odkryjemy, że większość z tych zjawisk brzmi niepokojąco znajomo.

Jak wobec możesz pomóc ludziom pozytywnie podejść do wyzwań i przeciwności w życiu osobistym i biznesowym?

Od czego zależy zdolność pracowników do brania na klatę tego typu wydarzeń?

Jak tworzyć kulturę firmy i zespołu opartą na sisu?

Oto kilka podpowiedzi.

Wewnętrzne przekonanie, że wstrząsy są czymś naturalnym

Potężne, trwałe organizmy nie boją się wstrząsów. W 2001 roku spędziłem z żoną kilka dni w Parku Narodowym Sekwoi w Kalifornii. Współczesne sekwoje mamucie żyją nawet 3000 lat. Tak więc jeśli chcesz wydłużyć swoje życie, uważnie przeczytaj poniższy akapit. Otóż gigantyczna sekwoja potrzebuje pożarów lasu, żeby rozmnażać się i rosnąć. Dojrzałe szyszki mogą wisieć na drzewie nawet ćwierć wieku i dopiero ogień doprowadza do ich wysuszenia, otwarcia i wysypania nasion na podłoże. Ten sam ogień wypala szkodniki. Prawie każde drzewo jest opalone lub wręcz wypalone w środku, a mimo to żyje i szybko potrafi zabliźnić swe rany. Żywa sekwoja potrafi tlić się tygodniami, dopóki deszcz lub ludzie jej nie zagaszą.

Pożar w naszym życiu może sprawić, że staniemy się jeszcze mocniejsi i skuteczniejsi. Kiedy wszystko wokół się wali, czasem łatwiej zewrzeć szyki i podjąć odpowiednie decyzje. Jeden z najbogatszych Polaków, Roman Karkosik, w jednym z wywiadów radził młodym biznesmenom: „Warto parę razy zbankrutować i finansowo się wyzerować. Nic tak nie uczy biznesu jak własne błędy”.

Zgoda na chwilową rozsypkę

Spośród różnych modeli dotyczących odporności psychicznej (ang. resilience), najbardziej trafia do mnie model piłeczki kauczukowej z trzema wyraźnymi fazami: wstrząsem, odbiciem i reintegracją. Moment spadania piłki jest ważny. Niemal każdy z nas, kto w życiu przechodził przez poważny kryzys, wie, że po traumie potrzebujemy czasu, żeby przegrupować szyki i znaleźć siłę na odbicie. Oznacza to, że powinniśmy mieć przestrzeń, żeby choćby przez chwilę się… rozsypać. Niestety większość rodziców, partnerów życiowych i menedżerów takiej zgody nie udziela, nawołując: „Nie użalaj się na sobą!”. A i owszem, poużalaj się przez chwilę. Ale gdy tylko poczujesz pod nogami jakikolwiek grunt, przestań się rozczulać i wybij się w górę.

Dojrzałość życiowa

Współczesne organizacje zmagają się z kryzysem dojrzałości. Teoretycznie pracujesz z osobnikami dorosłymi (przynajmniej pod względem biologicznym), ale te formalnie dorosłe osoby często wkraczają do Twojej firmy z dziecięcą naiwnością i takimiż oczekiwaniami. Tymczasem sisu jest mocno związane właśnie z dojrzałością. Dojrzały człowiek hołduje dewizie „mam / jestem / mogę”. MAM odnosi się do zdrowej pokory i doceniania możliwości, które dostaliśmy od opatrzności. JESTEM wiąże się z poczuciem własnej wartości. MOGĘ sprowadza się do sprawczości i koncentrowania się na własnej strefie wpływu. O kryzysie dojrzałości możemy mówić wówczas, gdy otacza cię podejrzanie duża rzesza osób wyznających przeciwną dewizę, nazwijmy ją: „żądam / a co ja mogę / o Jezus Maria”. To ludzie chowani pod kloszem, nieprzygotowani na poważne turbulencje. Dobra wiadomość jest taka, że wcale nie są straceni dla społeczeństwa. Być może potrzebują po prostu sensownego wzorca. Ćwierć wieku temu rozpoczynałem swoją pierwszą pracę. Byłem wtedy roszczeniowym szczeniakiem, który nic nie wiedział o życiu. Miałem mnóstwo szczęścia, bo w pracy trafiałem na rozsądnych, inspirujących szefów i kolegów. To właśnie oni pomogli mi okrzepnąć i wzmocnić sprężystość.

D.N.A.

W jakim stopniu sisu jest wrodzone, a w jakim zależy od wpływu środowiska? Jerome Kagan, profesor z Uniwersytetu Harvarda, już pół wieku temu zaczął prowadzić swoje badania na żołnierzach wracających z Wietnamu. Później rozszerzył program na dorosłych cywili, a ostatecznie badał małe dzieci. Jego badania kontynuuje prof. Richard Davidson z Uniwersytetu Wisconsin, który chętnie używa zaawansowanych metod obrazowania, np. elektroencefalogafii oraz fMRI. Obaj profesorowie udowodnili, że pozytywny lub negatywny afekt (czyli sposób przeżywania i wyrażania emocji) w dużym stopniu zależy od budowy płatów czołowych. W uproszczeniu, ludzie bardziej optymistycznie reagujący na wyzwania wykazują znacznie większą aktywność kory przedczołowej po lewej stronie, i to tuż po urodzeniu! Natomiast osoby reagujące lękowo – w prawej korze przedczołowej.

Owszem, każda osobowość kształtuje się pod wpływem wspólnego oddziaływania genów i środowiska. Jak jednak zauważa profesor Jonathan Haidt z uniwersytetu w Nowym Jorku, geny odgrywają w tym procesie ważniejszą rolę, niż się powszechnie sądzi i niż próbuje to przedstawiać pop-psychologia. Geny i predyspozycje są czymś w rodzaju przepisu na życie. Oczywiście na bazie tego przepisu możemy ugotować różne rzeczy. Zarówno dziecko, jak i jego rodzice (a później grupa rówieśnicza) mają na to wpływ. Dlatego o nasze dzieci warto walczyć.

Natomiast jak postępować w sytuacji, kiedy zawierasz biznesowy kontrakt z osobą dorosłą, silnie ukształtowaną i mało elastyczną? Przyznam, że ja sam w relacjach biznesowych takich batalii nie podejmuję, bo nie mam czasu ani energii na pokonywanie głębokich, indywidualnych lęków, kształtujących się przez dziesięciolecia.

Na szczęście w naszym kraju jest cała rzesza pozytywnych ludzi potrafiących stawić czoła wielkim wyzwaniom. Dlaczego tak sądzę? Wróćmy na chwilę do genezy słowa sisu. Zauważ, że Finowie to naród, który przez wieki walczył o niepodległość, przechodził na przemian z rąk (szwedzkich) do rąk (rosyjskich), zmagał się z plagami głodu i wysiedleniami. Gdy wreszcie sto lat temu mieszkańcy Finlandii uzyskali należną tożsamość, musieli wszystko budować od zera. Jeżeli upadali siedem razy, powstawali osiem. Mają sisu w genach, ale ponieważ historia Polski obfituje w równie dramatyczne wydarzenia, wierzę, że również w nas tkwi mnóstwo wewnętrznego ognia i hartu ducha. Potrafimy powstać z najgorszych kryzysów i często wychodzimy z nich mocniejsi.

Podsumowanie: jak możesz wzmacniać kulturę sisu w organizacji?


Dla zespołu HR

Warto zatrudniać ludzi „doświadczonych życiowo”; życie uczy pokory!

Podczas sesji AC/DC zwracaj szczególną uwagę na reakcje w obliczu potężnego stresora.

Uwaga na zatrudnianie kandydatów i promowanie pracowników podszytych lękami.


Dla szefa

Po wystąpieniu stresora pozwól na krótką „żałobę” i przegrupowanie szyków.

Przypominaj, że wstrząsy są czymś naturalnym i na swój sposób potrzebnym.

Pomóż ludziom dojrzeć: ucz zdrowej pokory, wzmacniaj poczucie własnej wartości i sprawczości.