Przekazują (za) dużo treści lub odwrotnie – za mało. Jaki jest złoty środek i czego faktycznie szukają młodzi ludzie w wyścigu po pracę? Warto przyjrzeć się uważniej temu, co – jako pracodawcy – komunikujemy młodym ludziom i potencjalnym pracownikom. Siła bowiem tkwi nie w tym, żeby długo i z zaangażowaniem rozprawiać o historii firmy i czym zajmowała się 10 lat temu… Co więc przekazywać?
Pracodawco, frontem do młodzieży!
Najmłodsze pokolenie na rynku pracy jest przyzwyczajone do tego, że informacje są łatwo dostępne i w wielu kanałach. Kiedy zatem student IV roku, potencjalny młodszy specjalista w naszej organizacji, szuka wiedzy o pracodawcy i napotyka ją w formie szczątkowej, zniechęca się. Dlaczego? Powód jest prosty – jasne, młody marketingowiec czy przyszła specjalistka ds. user experience szukają pracy i chcą ją dostać. Nie znaczy to jednak, że wartościowi kandydaci będą pod aż taką presją, że zaaplikują na oślep do jakiegokolwiek pracodawcy, nawet takiego, który szczędzi im informacji. Lepiej więc poświęcić czas i energię na ich rzetelne przygotowanie. Świetna grafika, ciekawe, kreatywne rozwiązania w kanałach informacji o karierze są w cenie, jednak kandydaci zauważają też ciemniejszą stronę*:
„Bardzo spodobała mi się taka innowacyjna forma przedstawiania pracodawców, można było zobaczyć kreatywność danej firmy, a także poczucie humoru. Jednak wadą takiej formy jest problem braku konkretów w zgłoszeniu, spotkałem się z taki zgłoszeniami, gdzie nie wiedziałem kogo dana firma poszukuje, i mówiąc kolokwialnie, o co jej chodzi”
Jasno określ wymagania i pożądany profil kandydata
Teoretycznie studenci i absolwenci wiedzą, że na starcie czekają na nich stanowiska niższego szczebla (wiadomo: brak doświadczenia nie pozwala od razu zostać menedżerem), stażysty, trainee. Zdają sobie też sprawę, że wymagania na tym etapie nie są wyśrubowane. Jednak jakieś są! Studenci, zapytani o to, jakich informacji szukają o pracodawcach, odpowiadają:
„Oczekuję szczegółowego przedstawienia wymagań w stosunku do kandydatów”
Jeśli zatem w organizacji np. bardzo często używa się języka obcego, w tym języku prowadzi się prezentacje, spotkania, warto to zaznaczyć. Kandydaci ze słabą znajomością języka będą wiedzieć, że to oferta nie dla nich, a inni zobaczą dla siebie szansę – tym samym podniesie się jakość spływających aplikacji.
Warto też wskazać, czy istnieją choćby ogólne preferencje dotyczące wykształcenia, kompetencji miękkich i twardych. Wielu kandydatów nie bierze za dobrą monetę stwierdzenia, że kierunek studiów nie ma znaczenia:
„Przede wszystkim w każdej prezentacji powinna być rubryka ‚Kogo szukamy’. To pomaga skonfrontować nasze umiejętności i wykształcenie z oczekiwaniami firmy”
Jak wygląda proces rekrutacji?
Znowu – w teorii każdy wie (lub słyszał), jak przebiega rekrutacja. Pamiętajmy jednak, że dla młodych ludzi proces nie jest tak oczywisty, czasem przerażeniem może napawać standardowy przecież assessment center. W wypowiedziach studentów przewija się również obawa, że „nie przejdą przez sito” oraz rozważania, ile faktycznie dla tych młodych i zdolnych jest miejsc pracy – 3 czy może 300? Działowi HR korona z głowy nie spadnie, jeśli podzieli się krótką informacją o liczbie etapów rekrutacji, kto i z kim się spotyka, jakie dokumenty są konieczne, a jakie mile widziane oraz, że… nie taki diabeł straszny!
„Przydatną informacją byłby opisany proces rekrutacji, najlepiej w formie infografiki. Fajnie byłoby też, gdyby pracodawcy określali, czy aplikowanie oznacza wysłanie samego CV, czy CV + list motywacyjny”
Stażysta, młodszy specjalista? W jakim dziale? Możliwości awansu?
Jak już wspomnieliśmy, młodzi ludzie są świadomi, że nie od razu Kraków zbudowano i czekają na nich wakaty na niższych szczeblach. Ale gdzie dokładnie? W jakich działach, przy jakich projektach?
„Czy praktykanci będą zajmować się konkretnym projektem, czy też zapoznają się z wszystkimi działami danej firmy?”
Kandydaci chcieliby też wiedzieć, czego mogą się nauczyć, zaczynając pracę w konkretnej firmie i jakiego rodzaju zadania będą na nich czekać w ramach obowiązków; wiedzą też, że nie będą parzyć mitycznej już kawy, bo to „nie te czasy” i że awanse nie rosną na drzewach.
„Stanowiska na które są poszukiwani pracownicy, liczba przyjmowanych osób w roku, możliwości rozwoju w firmie, szkolenia i kursy zawodowe organizowane dla pracowników”
Oddaj głos prawdziwym pracownikom
Kandydaci najczęściej szukają opinii o pracodawcy wśród bliższych i dalszych znajomych, co nie dziwi – takie relacje uznają za najbardziej wiarygodne, choćby i w firmie X pracował znajomy znajomego dalszego znajomego. Czekają też jednak, że pracodawca sam z siebie odda głos pracownikom. Jeśli zatem budujemy zakładkę Kariera czy informację o pracodawcy do periodyku, pozwólmy wypowiedzieć się pracującym już rówieśnikom „młodych, zdolnych, chętnych do pracy”. Istotne jest, aby byli to faktyczni pracownicy organizacji, a nie wymyślona osoba bez twarzy i nazwiska. Studenci i absolwenci wskazują jasno, zapytani o to, czego brakuje w informacjach o pracodawcy:
„Przykłady osób-pracowników, które dostały się do firmy przez rekrutację ‚z ogłoszenia’ – przeanalizowanie ich procesu krok po kroku, wskazanie przez nich, co było decydujące w procesie rekrutacji”
Język polski jest w cenie
Wydawałoby się, że język angielski to współcześnie lingua franca. I w zasadzie tak jest, mimo to nie milkną głosy kandydatów poddające w wątpliwość, czy język obcy w ogóle to dobry pomysł na przykucie uwagi lub zachęcenie do wysłania dokumentów aplikacyjnych:
„Ogłoszenia powinny być po polsku. Dużo ogłoszeń jest po angielsku, ale to, mimo, że znam angielski, mnie osobiście zniechęciło do czytania”
Jaka praca, taka płaca
Wynagrodzenie, temat rzeka. Nadal mało która organizacja deklaruje choćby widełki zarobków na konkretnych stanowiskach. Robią to głównie firmy z sektora IT, chcąc zainteresować „swoich” kandydatów. Warto mieć mimo wszystko na uwadze, że pracodawca, który zdobędzie się na podanie nawet przedziału wynagrodzeń, z marszu zapunktuje w oczach potencjalnych pracowników. W przypadku staży i praktyk dobrze z kolei podzielić się z przyszłymi trainees wiadomością, że otrzymają wynagrodzenie.
Wniosek nasuwa się sam – niby mamy do czynienia z demonicznymi „Zetami”, może trochę roszczeniowym pokoleniem, jednak te „Zety” wcale nie oczekują gwiazdki z nieba. Wystarczy im pełna informacja, transparentność procesu i… dobre słowo.